Zbliżała
się już 24. Bardzo chciało mi się spać. Postanowiłam że pójdę
już do domu.
-Ja się już będę zbierała. Bardzo chce mi się spać.- powiedziałam do wszystkich przerywając im oglądanie filmu.
-Nie puszczę cie samej o tej godzinie. - powiedział do mnie Harry. - odprowadzę się. Nie chce żeby cokolwiek ci się stało.
-Dziękuję.- powiedziałam i pocałowałam Harrego w policzek.
-Wolałbym żebyście nie szlajali się o tej godzinie. Jeszcze coś wam się stanie- powiedział nie zbyt zadowolony Liam.
-Nic nam się nie stanie. Nieraz chodziłam sama o tej godzinie a nawet jeszcze później sama i nic się nie działo. - powiedziałam przewracając oczami.
-Kochanie a może zostaniesz u nas na noc? Ja też jestem już bardzo śpiący i ni mam siły już gdziekolwiek iść. - powiedział Harry.
-Ale jaa... Ja nie mam w czym spać. Nie chcę wam się narzucać. - wymigiwałam się. Jedyne o czym marzyłam to znaleźć się w moim łóżku.
- Cichooo bądźcie oglądam. Amelia zostaje na noc i koniec A teraz proszę uprzejmie stulcie ryje. - powiedział do nas Niall z pełną buzią popcornu.
- To ja pójdę wziąć prysznic- uśmiechnęłam się. Poszłam po schodach a za mną Harry. Chłopak dał mi szare spodnie dresowe i żółtą koszulkę. Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Poszłam do pokoju w łóżku leżał już Harry bawiący się telefonem. Położyłam się na łóżku przykrywając się kołdrą i odwracając się tyłem do Harrego czekając na jego reakcję.
-Ejjjj no. -reakcja była taka jak myślałam.
-Słucham cię kochanie?
-Foch. Nie odzywam się do ciebie- zaśmiałam się pod nosem i odwróciłam się do Harego kładąc głowę na jego torsie.
-Kocham cię – szepnęłam i pocałowałam go delikatnie w usta.
-Ja ciebie też. - opowiedział mi chłopak.
-Dobranoc kochanie.
-Dobranoc. - Harry objął mnie ramieniem i w takiej pozycji razem odpłynęliśmy w objęcia morfeusza.
NASTĘPNEGO DNIA.
-Wstawajcie gołąbeczki.- wrzasnął do nas Louis.
-Mamo są wakacje daj mi spać- powiedział Harry a ja zaczęłam się śmiać.
-Jak zaraz nie wstaniecie to Niall zeżre wam całe śniadanie. - Pogroził nam Lou my nadal nie zamierzaliśmy wstać. Louis wyszedł z pokoju. Coś mi się się wydawało że już nie zasnę ale postanowiłam sobie jeszcze poleżeć. Usłyszałam ze ktoś wchodzi do pokoju. Nawet nie otwarłam oczu by zobaczyć kto to. Po chwili ja i Harry byliśmy cali mokrzy.
-LOUIS CO TY DO CHOLERY WYPRAWIASZ ?! - krzyknął zdenerwowany Hazza. Louis śmiał się jak głupi.
-Harry kotku spokojnie.
-Jak mam być spokojny jak przez tego debila jestem cały mokry?
-Co ty powiedziałeś? - krzyknął Louis.
-Ze jesteś debilem !
-Tak na mnie mówisz idioto? - chłopaki kłócili się a ja nie wytrzymywałam ze śmiechu.
-A ty z czego się śmiejesz. - zwrócili się do mnie oboje. Zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać.
-No bardzo zabawne. Twój chłopak mnie obraża. - powiedział Louis. Opanowałam śmiech i zaczęłam ich uspokajać a bardziej się z nich nabijać.
-Dzieci ciiisza. - krzyknęłam klaszcząc w ręce. Chłopaki spojrzeli na mnie tylko z dziwnymi minami i wrócili do kłótni. - Harry do kąta!
-Plosę pani ja już będę grzeczny. - powiedział Loczek patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami niczym kot ze Shreka.
-No dobrze ale żeby mi się to więcej nie powtórzyło. - powiedziałam poważnym tonem ledwo powstrzymując się od kolejnego wybuchu śmiechem.
-Obiecuję – powiedział Harry po czym namiętnie pocałował mnie w usta.
-Louis miałeś ich tylko zawołać na śniadanie a nie kłócić się z Harrym. - krzyknął zdenerwowany Liam.
- No ale... - zaczął mówić Louis ale Liam nie dał mu skończyć.
-Nie obchodzi mnie o co się kłóciliście. Macie wszyscy natychmiast zejść na śniadanie. Nie po to stałem rano z patelnią.
-No dooobra.- powiedział Lou i wyszedł z pokoju.
-A wy co tak patrzycie – powiedział do nas Liam. - wy też macie zejść na dół.
-Ja się go boje – powiedziałam cicho do Harrego a on zaczął się śmiać.
-Nie bój się on zawsze się tak zachowuje jak się zdenerwuje. - powiedział do mnie Loczek i podniósł się z łóżka. Postąpiłam tak samo jak on i razem zeszliśmy na dół. W kuchni byli już wszyscy oprócz mnie i Harrego. Zajęłam miejsce obok Zayna i zaczęłam jeść. Wszyscy jedli naleśniki oprócz Nialla który jadł kanapki.
-Niall dlaczego jesz kanapki a nie naleśniki tak jak wszyscy?
-No bo Liam mi nie dał naleśników. Powiedział że jak ja zacznę jeść to nie skończę i niestarczy dla wszystkich.
-Ale kanapki to zło wcielone. - stwierdziłam.
-Dlaczego tak mówisz?
-One czynią złooo. - palnęłam kolejną głupotę. Blondynek odstawił talerz z kanapkami i wyszedł z kuchni.
-Wooooow. Odciągnęłaś naszego żarłoka od jedzenia. - powiedział z podziwem Zayn.
-No widzisz ? Mam talent – wszyscy wybuchnęli śmiechem a ja wróciłam do jedzenia.
-Ja się już będę zbierała. Bardzo chce mi się spać.- powiedziałam do wszystkich przerywając im oglądanie filmu.
-Nie puszczę cie samej o tej godzinie. - powiedział do mnie Harry. - odprowadzę się. Nie chce żeby cokolwiek ci się stało.
-Dziękuję.- powiedziałam i pocałowałam Harrego w policzek.
-Wolałbym żebyście nie szlajali się o tej godzinie. Jeszcze coś wam się stanie- powiedział nie zbyt zadowolony Liam.
-Nic nam się nie stanie. Nieraz chodziłam sama o tej godzinie a nawet jeszcze później sama i nic się nie działo. - powiedziałam przewracając oczami.
-Kochanie a może zostaniesz u nas na noc? Ja też jestem już bardzo śpiący i ni mam siły już gdziekolwiek iść. - powiedział Harry.
-Ale jaa... Ja nie mam w czym spać. Nie chcę wam się narzucać. - wymigiwałam się. Jedyne o czym marzyłam to znaleźć się w moim łóżku.
- Cichooo bądźcie oglądam. Amelia zostaje na noc i koniec A teraz proszę uprzejmie stulcie ryje. - powiedział do nas Niall z pełną buzią popcornu.
- To ja pójdę wziąć prysznic- uśmiechnęłam się. Poszłam po schodach a za mną Harry. Chłopak dał mi szare spodnie dresowe i żółtą koszulkę. Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Poszłam do pokoju w łóżku leżał już Harry bawiący się telefonem. Położyłam się na łóżku przykrywając się kołdrą i odwracając się tyłem do Harrego czekając na jego reakcję.
-Ejjjj no. -reakcja była taka jak myślałam.
-Słucham cię kochanie?
-Foch. Nie odzywam się do ciebie- zaśmiałam się pod nosem i odwróciłam się do Harego kładąc głowę na jego torsie.
-Kocham cię – szepnęłam i pocałowałam go delikatnie w usta.
-Ja ciebie też. - opowiedział mi chłopak.
-Dobranoc kochanie.
-Dobranoc. - Harry objął mnie ramieniem i w takiej pozycji razem odpłynęliśmy w objęcia morfeusza.
NASTĘPNEGO DNIA.
-Wstawajcie gołąbeczki.- wrzasnął do nas Louis.
-Mamo są wakacje daj mi spać- powiedział Harry a ja zaczęłam się śmiać.
-Jak zaraz nie wstaniecie to Niall zeżre wam całe śniadanie. - Pogroził nam Lou my nadal nie zamierzaliśmy wstać. Louis wyszedł z pokoju. Coś mi się się wydawało że już nie zasnę ale postanowiłam sobie jeszcze poleżeć. Usłyszałam ze ktoś wchodzi do pokoju. Nawet nie otwarłam oczu by zobaczyć kto to. Po chwili ja i Harry byliśmy cali mokrzy.
-LOUIS CO TY DO CHOLERY WYPRAWIASZ ?! - krzyknął zdenerwowany Hazza. Louis śmiał się jak głupi.
-Harry kotku spokojnie.
-Jak mam być spokojny jak przez tego debila jestem cały mokry?
-Co ty powiedziałeś? - krzyknął Louis.
-Ze jesteś debilem !
-Tak na mnie mówisz idioto? - chłopaki kłócili się a ja nie wytrzymywałam ze śmiechu.
-A ty z czego się śmiejesz. - zwrócili się do mnie oboje. Zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać.
-No bardzo zabawne. Twój chłopak mnie obraża. - powiedział Louis. Opanowałam śmiech i zaczęłam ich uspokajać a bardziej się z nich nabijać.
-Dzieci ciiisza. - krzyknęłam klaszcząc w ręce. Chłopaki spojrzeli na mnie tylko z dziwnymi minami i wrócili do kłótni. - Harry do kąta!
-Plosę pani ja już będę grzeczny. - powiedział Loczek patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami niczym kot ze Shreka.
-No dobrze ale żeby mi się to więcej nie powtórzyło. - powiedziałam poważnym tonem ledwo powstrzymując się od kolejnego wybuchu śmiechem.
-Obiecuję – powiedział Harry po czym namiętnie pocałował mnie w usta.
-Louis miałeś ich tylko zawołać na śniadanie a nie kłócić się z Harrym. - krzyknął zdenerwowany Liam.
- No ale... - zaczął mówić Louis ale Liam nie dał mu skończyć.
-Nie obchodzi mnie o co się kłóciliście. Macie wszyscy natychmiast zejść na śniadanie. Nie po to stałem rano z patelnią.
-No dooobra.- powiedział Lou i wyszedł z pokoju.
-A wy co tak patrzycie – powiedział do nas Liam. - wy też macie zejść na dół.
-Ja się go boje – powiedziałam cicho do Harrego a on zaczął się śmiać.
-Nie bój się on zawsze się tak zachowuje jak się zdenerwuje. - powiedział do mnie Loczek i podniósł się z łóżka. Postąpiłam tak samo jak on i razem zeszliśmy na dół. W kuchni byli już wszyscy oprócz mnie i Harrego. Zajęłam miejsce obok Zayna i zaczęłam jeść. Wszyscy jedli naleśniki oprócz Nialla który jadł kanapki.
-Niall dlaczego jesz kanapki a nie naleśniki tak jak wszyscy?
-No bo Liam mi nie dał naleśników. Powiedział że jak ja zacznę jeść to nie skończę i niestarczy dla wszystkich.
-Ale kanapki to zło wcielone. - stwierdziłam.
-Dlaczego tak mówisz?
-One czynią złooo. - palnęłam kolejną głupotę. Blondynek odstawił talerz z kanapkami i wyszedł z kuchni.
-Wooooow. Odciągnęłaś naszego żarłoka od jedzenia. - powiedział z podziwem Zayn.
-No widzisz ? Mam talent – wszyscy wybuchnęli śmiechem a ja wróciłam do jedzenia.
Po
skończonym posiłku wzięłam poranny prysznic i ubrałam się w
ubrania pożyczone od Eleanor.
Siedziałam na kanapie przed telewizorem i razem z Niallem i Harrym oglądałam jakiś nudny film. Nawet nie wiedziałam o czym jest ten film ponieważ Niall cały czas mówił nam jakieś ciekawostki o popcornie. Nie wydaje mi się żeby były one prawdziwe ponieważ mówił że popcorn rośnie na drzewach które są tylko w Australii. Film się skończył a zaczął się kolejny nie zamierzałam całego dnia spędzić przed telewizorem.
-Harry idziemy na spacer? - zapytałam Harrego.
-Nie teraz. Nie widzisz że w telewizji leci bardzo ciekawy film o kotach?
-No tak mogłam się tego spodziewać przecież koty są dla ciebie najważniejsze.
-Mylisz się. Najważniejsza jesteś ty więc pójdę z tobą na spacer.
-No to chodź- pociągnęłam Loczka za rękę. Założyliśmy buty i wyszliśmy. Spacerowaliśmy parkiem rozmawiając o różnych rzeczach. Dochodziła godzina 18.00.
-Głodna jestem.
-Ja też. Idziemy coś zjeść?
-W sumie to myślałam że zrobimy coś razem. Chciałabym żebyś mnie nauczył robić Tacos. - uśmiechnęłam się do Harrego.
-No dobrze. Musimy iść kupić potrzebne składniki.
-No to chodźmy. - ruszyliśmy w kierunku supermarketu. Po piętnastu minutach byliśmy już na miejscu. Chodziliśmy po sklepie szukając wszystkich składników. W sumie to Harry szukał składników a ja jeździłam wózkiem po sklepie jak jakaś nie niewyżyta. Po dziesięciu minutach znudziło mi się i opanowałam się. Poszliśmy do kas. Wszystkie samo obsługowe kasy były zepsute a do normalnych były straszne kolejki. Stanęliśmy w jednej z kolejek. Staliśmy i staliśmy aż w końcu się doczekaliśmy. Zapłaciliśmy i udaliśmy się do domu. Nie chciało nam się iść na nogach wiec zamówiliśmy taksówkę. Dojechaliśmy na miejsce i zapłaciliśmy kierowcy. Otworzyłam drzwi od domu i nie wierzyłam własnym oczom.
______________________________________
Siemka kochani :) Mamy już 16 rozdział. Sorki że tak długo nie dodawałam ale nie miałam weny. Powinniście się przyzwyczaić do tego że nie dodajemy rozdziałów często. Przepraszam was że taki krótki ale chciałam go skończyć na tym właśnie momencie. Jak myślicie co zobaczyła Amelia? Następny rozdział będzie pod warunkiem że będzie 7 komentzray. Pozdrawiamy Monia i Kinia.
PS: Z góry przepraszam za błędy.
Siedziałam na kanapie przed telewizorem i razem z Niallem i Harrym oglądałam jakiś nudny film. Nawet nie wiedziałam o czym jest ten film ponieważ Niall cały czas mówił nam jakieś ciekawostki o popcornie. Nie wydaje mi się żeby były one prawdziwe ponieważ mówił że popcorn rośnie na drzewach które są tylko w Australii. Film się skończył a zaczął się kolejny nie zamierzałam całego dnia spędzić przed telewizorem.
-Harry idziemy na spacer? - zapytałam Harrego.
-Nie teraz. Nie widzisz że w telewizji leci bardzo ciekawy film o kotach?
-No tak mogłam się tego spodziewać przecież koty są dla ciebie najważniejsze.
-Mylisz się. Najważniejsza jesteś ty więc pójdę z tobą na spacer.
-No to chodź- pociągnęłam Loczka za rękę. Założyliśmy buty i wyszliśmy. Spacerowaliśmy parkiem rozmawiając o różnych rzeczach. Dochodziła godzina 18.00.
-Głodna jestem.
-Ja też. Idziemy coś zjeść?
-W sumie to myślałam że zrobimy coś razem. Chciałabym żebyś mnie nauczył robić Tacos. - uśmiechnęłam się do Harrego.
-No dobrze. Musimy iść kupić potrzebne składniki.
-No to chodźmy. - ruszyliśmy w kierunku supermarketu. Po piętnastu minutach byliśmy już na miejscu. Chodziliśmy po sklepie szukając wszystkich składników. W sumie to Harry szukał składników a ja jeździłam wózkiem po sklepie jak jakaś nie niewyżyta. Po dziesięciu minutach znudziło mi się i opanowałam się. Poszliśmy do kas. Wszystkie samo obsługowe kasy były zepsute a do normalnych były straszne kolejki. Stanęliśmy w jednej z kolejek. Staliśmy i staliśmy aż w końcu się doczekaliśmy. Zapłaciliśmy i udaliśmy się do domu. Nie chciało nam się iść na nogach wiec zamówiliśmy taksówkę. Dojechaliśmy na miejsce i zapłaciliśmy kierowcy. Otworzyłam drzwi od domu i nie wierzyłam własnym oczom.
______________________________________
Siemka kochani :) Mamy już 16 rozdział. Sorki że tak długo nie dodawałam ale nie miałam weny. Powinniście się przyzwyczaić do tego że nie dodajemy rozdziałów często. Przepraszam was że taki krótki ale chciałam go skończyć na tym właśnie momencie. Jak myślicie co zobaczyła Amelia? Następny rozdział będzie pod warunkiem że będzie 7 komentzray. Pozdrawiamy Monia i Kinia.
PS: Z góry przepraszam za błędy.