piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 18

Poczułam na sobie coś mokrego , z trudem otworzyłam oczy i zobaczyłam nade mną Harrego ze szklanką w ręku. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Zemdlałaś. - odpowiedział Hazza.
-Ach tak.- podniosłam się z ziemi z pomocą mojego chłopaka.
- Spakuj ciuchy które Ci zostały.
-Po co ?
- Będziesz mieszkała u mnie do puki cała ta sprawa się nie wyjaśni.
- Harry kochanie ale ja...
-Żadnego ale no już zabierz rzeczy które pozostały i jedziemy na do mnie. 

Zrobiłam tak jak powiedział mój chłopak jednak nie wiele mi pozostało ubrań. Prawie każda rzecz była poszarpana i kompletnie do niczego się nie nadawała. Złapałam spakowaną torbę i wyszliśmy z domu. Jutro wrócę i tam posprzątam. Udaliśmy się z Hazzą do domu chłopaków. 
Zadzwoniliśmy dzwonkiem ponieważ Harry nie wziął ze sobą kluczy. Otworzył nam Louis. 
-Oooooo Amelia dziś u nas nocuje ? - zapytał uradowany Louis. 
- Amelia jestem głodny a chłopaki nie chcą mi zrobić kolacji. - zawołał z domu Niall. 
-Jadłeś pół godziny temu idioto. - krzyknął Zayn. 
Uśmiech mimowolnie pojawił mi się na ustach. Weszliśmy do środka i udaliśmy się do kuchni w celu zjedzenia kolacji. Niall pobiegł za nami do kuchni siadając na przeciwko mnie słodko się do mnie uśmiechając. Nie miałam siły odwzajemnić uśmiechu. Byłam podłamana. 
-Amelia stało się coś? Wcale się nie uśmiechasz. - zapytał zmartwiony Niall.
-Nie.- Odpowiedziałam próbują ukryć wszytko przed przyjacielem. To całkowicie bez sensu powinnam powiedzieć prawdę ale wszyscy cholernie zaczęli by się martwić. Nie chcę aby wszystko nagle zaczęło kręcić się wokoło mnie. 

- Amelia zamierzasz ich wszystkich okłamać? - zapytał Harry który aktualnie przygotowywał coś do jedzenia.Niall spojrzał na Hazze ze spojrzeniem typu "WTF" 
-Czyli jednak się coś stało? - zapytał zdezorientowany Niall. 
- Nie. - opowiedziałam. 
-Tak. - powiedział Hazza. 
-Nie.
-Tak. 
-Nie.
-Tak. 
- MARCHEWKI. - krzyknął Louis wchodząc do kuchni.
-JEDZENIE- krzyknął Niall po czym przybił sobie piątkę z Louisem. Ja i Harry spojrzeliśmy na nich spojrzeniem " AYFKM" 

-Co wam się dzieje dzieci ? - zapytałam. 
- Nic takiego ja przechodzę tak zwaną głupawkę a Niall nigdy nie wyleczy się z ADHD. - odpowiedział mi Louis. 
-Ahaaaa. Ja was nie znam. - stwierdził Harry podając jedzenie na stół. Niall zjadł połowę ale to nawet dobrze bo nie miałam na nic ochoty. Po skończonym posiłku poszliśmy z Hazzą do salonu gdzie wszyscy oglądali jakiś film.
- Powie mi ktoś w końcu co się stało Amelii ? - zapytał zdenerwowany Nialler. 
- Jutro- powiedziałam, złapałam Hazze za rękę i pociągnęłam na górę.
- Kochanie dlaczego nie powiesz im co się stało. To twoi przyjaciele możesz im zaufać. Oni na pewno nam pomogą. - powiedział Harry od razu gdy weszliśmy do jego pokoju.
- Powiem im, obiecuję ale już nie dziś. Nie miałam siły już słuchać wszystkich żali itd. Chcę jak najszybciej położyć się spać więc pozwól że udam się pod prysznic. Wzięłam bluzkę i czystą bieliznę i udałam się do łazienki. Po naprawdę długim prysznicu wyszłaś z pomieszczenia. Loczek leżał już na łóżku i czekał na mnie. Wskoczyłam pod kołdrę i wtuliłam się w Hazze. Miał na sobie bokserki i zieloną koszulkę. 
-Kocham cię i bez względu na wszystko nigdy Cię nie opuszczę. 
-Też Cię kocham kocie, dobranoc. - powiedziałam i prawie natychmiast zasnęłam. 

Następnego dnia rano. 
 Obudził mnie mój telefon. Popatrzałam na ekran wyświetlacza. *Nieznany*. Odebrałam. W telefonie usłyszałam czyjś głos. 
-Laluniu, pamiętaj o pieniądzach jakie masz nam dostarczyć. Nie chcę cie martwić ale radziłbym ci się pospieszyć ze zbieraniem forsy. To niezła sumka ale myślę że twoi starzy są tego warci. - przestraszyłam się i zakończyłam połączenie. Martwię się, nie wiem skąd wezmę tak wielką sumę pieniędzy. Wszystkie moje pieniądze które zawsze trzymałam w domu ukradli. Jestem całkowicie bez mózgu. Dlaczego nie założyłam konta w banku? Dlaczego nie zainwestowałam pieniędzy? Nie dość że mnie okradli to jeszcze żądają pieniędzy. Nie chcę pożyczać pieniędzy od chłopaków. Wiem że będą chcieli mi pożyczać ale ja nie mogę przyjąć od nich tych pieniędzy. Pomyślałam że najlepszym rozwiązaniem będzie kredyt w banku  w zastaw mój dom. Postanowiłam obudzić mojego chłopaka. Delikatnie musnęłam jego słodkie usta. To nic nie dało tak jak myślałam. Podniosłam się i usiadłam na nim okrakiem a on nadal spał . Nachyliłam się nad nim i zaczęłam go całować. Harry odwzajemnił pocałunek. Czyli on jednak nie spał. 
- Cześć kotku. - powiedział Hazza kiedy oderwaliśmy się od siebie. 
-Cześć kochanie. Jak się spało? 
-Wspaniale. Emm mogę zapytać dlaczego siedzisz na mnie okrakiem? - zapytał.
-Bo lubiem -powiedziałam i ponownie go pocałowałam. 

-Yyy...aaaa....yyyy....ooooo...eeeee...mmmm...Nie przeszkadzam ? - zapytał Zayn który właśnie wszedł do pokoju bez pukania.
-Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee- zaprzeczył Harry. -Coś chciałeś ?
-Niall chce żebyście poszli na zakupy bo nie ma nic na obiad. 

-Ooooo to się dobrze składa bo i tak mieliśmy iść na zakupy.  powiedział Hazza a ja popatrzałam na niego z miną WTF. A no tak przypomniałam sobie że nie mam wcale ubrań. 
- No to dobrze , ale radziłbym wam się pośpieszyć bo Niall chyba jest bardzo głodny.
-To niech zje drugie śniadanie. - powiedziałam po czym Zayn wyszedł z pokoju. 
 Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam w ubrania które jakimś cudem ocalały. Wróciłam do pokoju, chwyciłam torbę i zbiegłam na dół. Hazz już na mnie czekał. 
-DAJCIE MI JEDZENIE ŹLI LUDZIE. - wydarł się Niall a ja przestraszona wyszłam z domu i pociągnęłam za sobą Hazze.
-Najpierw idziemy do TESCO po żarcie dla Nialla, wracamy do domu , oddajemy jedzenie po czym idziemy na zakupy dla Ciebie.- powiedział Harry a ja przytaknęłam. 
Weszliśmy do marketu. Wzięliśmy potrzebne produkty po czym zapłaciliśmy i wyszliśmy. Szliśmy do domu po woli trzymając się za ręce. Kiedy już prawie byliśmy pod domem zauważyłam.... NIALLA w samych spodniach i skarpetkach. Co ten idiota odwala? 
-JEDZENIE WY MACIE JEDZENIE- krzyknął blondyn i zabrał nam siatki po czym pobiegł z nimi do domu.
_________________________________
KOCHANI JAK MNIE TU DAWNO NIE BYŁO. MATKO KOCHANA. TĘSKNIŁAM ZA WAMI I ZA BLOGIEM. MAM DLA WAS INFORMACJE. BLOG BĘDZIE NADAL PISANY ALE TYLKO PRZEZE MNIE CZYLI PRZEZ KINGĘ. NIE PISAŁYŚMY ROZDZIAŁU BARDZOOOOOO DŁUGO. MYŚLAŁYŚMY NAWET CZY NIE USUNĄĆ BLOGA ALE POSTANOWIŁAM ŻE JEDNAK BĘDĘ GO KONTYNUOWAĆ. MONIKA NIE PODJĘŁA SIE TAGO ZADANIA Z BRAKU CZASU. JESZCZE RAZ BARDZO WAS PRZEPRASZAM ŻE NIE DODAWAŁYŚMY ROZDZIAŁU. POZDRAWIAM KINIA. <3 

piątek, 25 maja 2012

Rozdział 17


Cały mój dom wyglądał jak po przejściu huraganu. Wszystkie meble były porozrzucane do góry nogami. Z niedowierzaniem patrzyłam się na pokoje. Razem z Harrym nie mogliśmy wypowiedzieć żadnego słowa. Stalibyśmy pewnie tak jeszcze długi czas, gdy nagle uświadomiłam sobie, że w moim pokoju jest schowana moja ukochana biżuteria. Od razy pobiegłam do pokoju. Drżącymi rękoma otworzyłam drzwi. Mój pokój także był odwrócony do góry nogami. Szybko podbiegłam do szafki, w której zazwyczaj trzymałam biżuterię. Niczego w niej nie było. Zsunęłam się na podłogę i zaczęłam płakać. Po chwili przybiegł do mnie Harry. Od razu mnie przytulił pytając co się stało.
- Ktoś mnie okradł. – odpowiedziałam przez płacz – Zabrał mi cała moją biżuterie.
- Rozumiem, że ci przykro, ale przecież to tylko trochę złota i srebra. Mogę ci takie same kupić, jeśli chcesz. – chłopak uśmiechnął się do mnie odgarniając włosy z mojej twarzy.
- Ty nic nie rozumiesz. – wstałam i zaczęłam nerwowo chodzić po całym pokoju. – Tą biżuterię dostałam od mojej babci. To jedyna pamiątka jaka mi po niej została, a teraz nawet tego już nie mam.
- Przepraszam. – powiedział Harry najwidoczniej trochę zawstydzony. – Nie miałem pojęcia.
Nic nie odpowiedziałam. Zaczęłam przeglądać inne szafki w moim pokoju sprawdzając czy nic jeszcze nie zniknęło. Na szczęście reszta rzeczy była na swoim miejscu. Poszłam więc z Harrym do salonu. Nagle na jednej ze ścian zauważyłam wielki napis.
„ Masz czas do 1 czerwca, aby dostarczyć nam 2 000 000 funtów. Jeśli tego nie zrobisz, twoi rodzice mogą już nigdy nie zobaczyć tego świata. Pieniądze dostarczcie pod klub „Papaja.”.”
Wpatrywałam się osłupiała na napis. Nie mogłam uwierzyć w to co się tutaj działo. Wszystko zaczęłam sobie analizować. Wychodziło na to, że moi rodzice zostali porwani pod moją nieobecność. Popatrzyłam się na kalendarz. Dziś był 24 maja. Miałam więc równy tydzień na dostarczenie okupu. Znowu z moich oczu popłynęły łzy. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Co się stanie jeśli porywacze mimo dostarczenia okupu będą chcieli zrobić coś moim rodzicom? Moi rodzice są dla mnie najważniejszymi osobami na świecie. Nie wytrzymałabym bez nich. Harry przytulił mnie mocno do mnie.
- Trzeba to zgłosić na policję. – powiedział głaskając mnie po głowie.
- Co? Przecież jak ci porywacze się dowiedzą, że zadzwoniliśmy na policję, to moich rodziców pewnie zabiją! – krzyknęłam.
Zaczęłam się trząść ze strachu. Harry przytulił mnie jeszcze mocnej do siebie. Podeszłam do szafki, w której były włożone albumy z fotografiami całej mojej rodziny. Na szczęście nie były zniszczone. Zaczęłam przeglądać zdjęcia. Każde zdjęcie przywoływało mi jakieś wspomnienie z dzieciństwa. Moje oczy znowu się zaszkliły, ale nie pozwoliłam łzom polecieć po mojej twarzy. Po chwili przysiadł się do mnie Hazza. Razem zaczęliśmy przeglądać zdjęcia. Po chwili jednak mój chłopak zapytał:
- Amelia skarbie. Na pewno nie chcesz zgłaszać tego na policję? Przecież to jest przestępstwo. Proszę cię. Nie zgłaszając tego na policję tylko pogorszysz sprawę.
- Ale Harry zrozum ja się po prostu strasznie boję.
- Wiem, ale pomyśl logicznie. Co jeśli dasz ten okup, a oni nie będą chcieli wypuścić twoich rodziców?
Popatrzyłam się na chłopaka ze zdziwieniem. Czyżby on mi czytał w myślach? Przeanalizowałam wszystkie słowa Loczka i postanowiłam zgłosić sprawę na policję.
***Godzinę później***
Stałam razem z Harrym przed komisariatem policji. Trzęsłam się dalej ze zdenerwowania. Loczek złapał mnie za rękę dla dodania mi otuchy. Weszliśmy do środka budynku policji. Znaleźliśmy się w całkiem sporym pomieszczeniu. Podeszliśmy do policjantki siedzącej przy biurku. Kiedy nas zobaczyła uśmiechnęła się sympatycznie i wskazała ręką na krzesła pokazując abyśmy usiedli. Popatrzyłam się na Loczka błagającym spojrzeniem. On rozumiejąc, że raczej nie dam rady wydusić z siebie słowa zaczął opowiadać wydarzenia z dzisiejszego dnia. Policjantka wszystko sobie zapisywała. Kiedy Harry opowiadał policjantce, zaczęło mi się robić bardzo duszno. Zaczęłam wachlować się rękami.
Nie chciałaby by pani czegoś chłodnego do picia. Niezbyt dobrze pani wygląda. – zwróciła się do mnie kobieta przerywając Harremu.
- Nie, nie trzeba. Nic mi nie jest. – skłamałam
Tak naprawdę zaczęło mi się robić słabo. To chyba przez ten stres. Kiedy się czymś przejmowałam często zdarzało mi się słabiej poczuć. Kiedy mój chłopak skończył opowiadać, policjantka obiecała, że policja na pewno zajmie się tą sprawą. Zawołała też kilkoro policjantów, którzy mieli za zadanie cały czas obserwować mój dom i mnie chronić. Policjanci odwieźli mnie i Harrego do mieszkania. Weszli razem z nami do domu. Od razu po wejściu do domu mimo tego, że cały czas czułam zawroty w głowie, zaczęłam sprzątać. Słyszałam tylko jak Harry rozmawiał z policjantami w sprawie dostarczenia okupu.
- Czy mam rozumieć, że włożymy te pieniądze do walizki, zostawimy ją przed tym klubem i jak zobaczycie tych porywaczy, to zaczniecie ich śledzić, by zobaczyć gdzie przetrzymują rodziców mojej dziewczyny. Tak? – wszystko po kolei analizował Harry.
- A co jeśli wam się nie uda i was zauważą? – wtrąciłam się do rozmowy, podpierając się o ramię Hazzy.
- Spokojnie, jesteśmy wyszkoleni do takich akcji. Wszystko będzie dobrze. – próbował mnie pocieszyć jeden z policjantów.
 Po chwili wyszli zostawiając mnie i Harrego samych. Razem z Harrym postanowiliśmy dalej posprzątać. Cały czas myślałam o moich rodzicach. A co jeśli oni ich tam torturują? Co jeśli nie dają im jedzenia ani picia? Takie i inne pytania nasuwały mi się na myśl. W pewnym momencie poczułam, że tracę grunt pod nogami. Zemdlałam.
______________________________________
No i mamy kolejny rozdział. Długo go nie dodawałyśmy, ale czekałyśmy aż będzie 7 komentarzy, któyrych niestety nie było. Mamy nadzieję, że tym razem uda wam się dobić do tych 7 komentarzy. Pozdrawiamy Monika i Kinga.

poniedziałek, 14 maja 2012

Rozdział 16


Zbliżała się już 24. Bardzo chciało mi się spać. Postanowiłam że pójdę już do domu.
-Ja się już będę zbierała. Bardzo chce mi się spać.- powiedziałam do wszystkich przerywając im oglądanie filmu.
-Nie puszczę cie samej o tej godzinie. - powiedział do mnie Harry. - odprowadzę się. Nie chce żeby cokolwiek ci się stało.
-Dziękuję.- powiedziałam i pocałowałam Harrego w policzek.
-Wolałbym żebyście nie szlajali się o tej godzinie. Jeszcze coś wam się stanie- powiedział nie zbyt zadowolony Liam.
-Nic nam się nie stanie. Nieraz chodziłam sama o tej godzinie a nawet jeszcze później sama i nic się nie działo. - powiedziałam przewracając oczami.
-Kochanie a może zostaniesz u nas na noc? Ja też jestem już bardzo śpiący i ni mam siły już gdziekolwiek iść. - powiedział Harry.
-Ale jaa... Ja nie mam w czym spać. Nie chcę wam się narzucać. - wymigiwałam się. Jedyne o czym marzyłam to znaleźć się w moim łóżku.
- Cichooo bądźcie oglądam. Amelia zostaje na noc i koniec A teraz proszę uprzejmie stulcie ryje. - powiedział do nas Niall z pełną buzią popcornu.
- To ja pójdę wziąć prysznic- uśmiechnęłam się. Poszłam po schodach a za mną Harry. Chłopak dał mi szare spodnie dresowe i żółtą koszulkę. Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Poszłam do pokoju w łóżku leżał już Harry bawiący się telefonem. Położyłam się na łóżku przykrywając się kołdrą i odwracając się tyłem do Harrego czekając na jego reakcję.
-Ejjjj no. -reakcja była taka jak myślałam.
-Słucham cię kochanie?
-Foch. Nie odzywam się do ciebie- zaśmiałam się pod nosem i odwróciłam się do Harego kładąc głowę na jego torsie.
-Kocham cię – szepnęłam i pocałowałam go delikatnie w usta.
-Ja ciebie też. - opowiedział mi chłopak.
-Dobranoc kochanie.
-Dobranoc. - Harry objął mnie ramieniem i w takiej pozycji razem odpłynęliśmy w objęcia morfeusza.

NASTĘPNEGO DNIA.

-Wstawajcie gołąbeczki.- wrzasnął do nas Louis.
-Mamo są wakacje daj mi spać- powiedział Harry a ja zaczęłam się śmiać.
-Jak zaraz nie wstaniecie to Niall zeżre wam całe śniadanie. - Pogroził nam Lou my nadal nie zamierzaliśmy wstać. Louis wyszedł z pokoju. Coś mi się się wydawało że już nie zasnę ale postanowiłam sobie jeszcze poleżeć. Usłyszałam ze ktoś wchodzi do pokoju. Nawet nie otwarłam oczu by zobaczyć kto to. Po chwili ja i Harry byliśmy cali mokrzy.
-LOUIS CO TY DO CHOLERY WYPRAWIASZ ?! - krzyknął zdenerwowany Hazza. Louis śmiał się jak głupi.
-Harry kotku spokojnie.
-Jak mam być spokojny jak przez tego debila jestem cały mokry?
-Co ty powiedziałeś? - krzyknął Louis.
-Ze jesteś debilem !
-Tak na mnie mówisz idioto? - chłopaki kłócili się a ja nie wytrzymywałam ze śmiechu.
-A ty z czego się śmiejesz. - zwrócili się do mnie oboje. Zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać.
-No bardzo zabawne. Twój chłopak mnie obraża. - powiedział Louis. Opanowałam śmiech i zaczęłam ich uspokajać a bardziej się z nich nabijać.
-Dzieci ciiisza. - krzyknęłam klaszcząc w ręce. Chłopaki spojrzeli na mnie tylko z dziwnymi minami i wrócili do kłótni. - Harry do kąta!
-Plosę pani ja już będę grzeczny. - powiedział Loczek patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami niczym kot ze Shreka.
-No dobrze ale żeby mi się to więcej nie powtórzyło. - powiedziałam poważnym tonem ledwo powstrzymując się od kolejnego wybuchu śmiechem.
-Obiecuję – powiedział Harry po czym namiętnie pocałował mnie w usta.
-Louis miałeś ich tylko zawołać na śniadanie a nie kłócić się z Harrym. - krzyknął zdenerwowany Liam.
- No ale... - zaczął mówić Louis ale Liam nie dał mu skończyć.
-Nie obchodzi mnie o co się kłóciliście. Macie wszyscy natychmiast zejść na śniadanie. Nie po to stałem rano z patelnią.
-No dooobra.- powiedział Lou i wyszedł z pokoju.
-A wy co tak patrzycie – powiedział do nas Liam. - wy też macie zejść na dół.
-Ja się go boje – powiedziałam cicho do Harrego a on zaczął się śmiać.
-Nie bój się on zawsze się tak zachowuje jak się zdenerwuje. - powiedział do mnie Loczek i podniósł się z łóżka. Postąpiłam tak samo jak on i razem zeszliśmy na dół. W kuchni byli już wszyscy oprócz mnie i Harrego. Zajęłam miejsce obok Zayna i zaczęłam jeść. Wszyscy jedli naleśniki oprócz Nialla który jadł kanapki.
-Niall dlaczego jesz kanapki a nie naleśniki tak jak wszyscy?
-No bo Liam mi nie dał naleśników. Powiedział że jak ja zacznę jeść to nie skończę i niestarczy dla wszystkich.
-Ale kanapki to zło wcielone. - stwierdziłam.
-Dlaczego tak mówisz?
-One czynią złooo. - palnęłam kolejną głupotę. Blondynek odstawił talerz z kanapkami i wyszedł z kuchni.
-Wooooow. Odciągnęłaś naszego żarłoka od jedzenia. - powiedział z podziwem Zayn.
-No widzisz ? Mam talent – wszyscy wybuchnęli śmiechem a ja wróciłam do jedzenia.
Po skończonym posiłku wzięłam poranny prysznic i ubrałam się w ubrania pożyczone od Eleanor.

Siedziałam na kanapie przed telewizorem i razem z Niallem i Harrym oglądałam jakiś nudny film. Nawet nie wiedziałam o czym jest ten film ponieważ Niall cały czas mówił nam jakieś ciekawostki o popcornie. Nie wydaje mi się żeby były one prawdziwe ponieważ mówił że popcorn rośnie na drzewach które są tylko w Australii. Film się skończył a zaczął się kolejny nie zamierzałam całego dnia spędzić przed telewizorem.
-Harry idziemy na spacer? - zapytałam Harrego.
-Nie teraz. Nie widzisz że w telewizji leci bardzo ciekawy film o kotach?
-No tak mogłam się tego spodziewać przecież koty są dla ciebie najważniejsze.
-Mylisz się. Najważniejsza jesteś ty więc pójdę z tobą na spacer.
-No to chodź- pociągnęłam Loczka za rękę. Założyliśmy buty i wyszliśmy. Spacerowaliśmy parkiem rozmawiając o różnych rzeczach. Dochodziła godzina 18.00.
-Głodna jestem.
-Ja też. Idziemy coś zjeść?
-W sumie to myślałam że zrobimy coś razem. Chciałabym żebyś mnie nauczył robić Tacos. - uśmiechnęłam się do Harrego.
-No dobrze. Musimy iść kupić potrzebne składniki.
-No to chodźmy. - ruszyliśmy w kierunku supermarketu. Po piętnastu minutach byliśmy już na miejscu. Chodziliśmy po sklepie szukając wszystkich składników. W sumie to Harry szukał składników a ja jeździłam wózkiem po sklepie jak jakaś nie niewyżyta. Po dziesięciu minutach znudziło mi się i opanowałam się. Poszliśmy do kas. Wszystkie samo obsługowe kasy były zepsute a do normalnych były straszne kolejki. Stanęliśmy w jednej z kolejek. Staliśmy i staliśmy aż w końcu się doczekaliśmy. Zapłaciliśmy i udaliśmy się do domu. Nie chciało nam się iść na nogach wiec zamówiliśmy taksówkę. Dojechaliśmy na miejsce i zapłaciliśmy kierowcy. Otworzyłam drzwi od domu i nie wierzyłam własnym oczom.

______________________________________
Siemka kochani :) Mamy już 16 rozdział. Sorki że tak długo nie dodawałam ale nie miałam weny. Powinniście się przyzwyczaić do tego że nie dodajemy rozdziałów często. Przepraszam was że taki krótki ale chciałam go skończyć na tym właśnie momencie. Jak myślicie co zobaczyła Amelia? Następny rozdział będzie pod warunkiem że będzie 7 komentzray. Pozdrawiamy Monia i Kinia.

PS: Z góry przepraszam za błędy. 

środa, 9 maja 2012

Rozdział 15


Siedziałam w samochodzie Harrego wpatrując się bez słowa w szybę samochodu, podziwiając okolicę. Mój chłopak prowadził, jednak co chwilę na mnie spoglądał. Jechaliśmy w całkowitej ciszy. Loczkowi musiało to jednak zacząć przeszkadzać, bo pogłośnił radio i na cały głos zaczął śpiewać piosenkę. Leciała akurat piosenka „Lullaby” zespołu Nickelback. Kocham tą piosenkę, a w wykonaniu Loczka była również wspaniała. Po chwili również zaczęłam śpiewać razem z nim. Po tym jak utwór się skończył Loczek przyciszył radio i zaczął się mi zdziwiony przyglądać, co chwila tylko zerkając czy dobrze jedzie. Próbowałam ignorować jego dziwne spojrzenie, ale nie wytrzymałam.
- Harry możesz się tak na mnie nie patrzeć. To parzy! – krzyknęłam śmiejąc się i odwracając wzrok od Hazzy
- Ja… ja po prostu jestem zdziwiony. Nie wiedziałem, że potrafisz tak dobrze śpiewać! –powiedział Loczek spoglądając na mnie zdziwiony
- Ja?! Ja przecież nie potrafię śpiewać.
Chłopak się roześmiał
- Właśnie pokazałaś jak „nie umiesz” śpiewać – powiedział z sarkazmem – Mam pomysł. Może byś tak nagrała z nami jakąś piosenkę?
- Co! Ja? Ale co na to inny chłopcy, no i ja …. Ja się trochę wstydzę. – spuściłam głowę
- No to zaśpiewasz im i sami cię ocenią! Jestem pewny, że będą zachwyceni. – Loczek mówił z coraz większym podekscytowaniem.
 Nie mogłam mu odmówić. Po namowach zgodziłam się spróbować. Jechaliśmy w ciszy. Po paru minutach zobaczyłam znajome budowle. Byliśmy już w Londynie. Mimo, że pogoda była beznadziejna, cały czas padało to i tak dla mnie Londyn wyglądał cudownie. Po chwili Loczek zatrzymał samochód i wysiedliśmy. Weszliśmy do domu chłopaków. Drzwi jak zawsze były otwarte. Kiedyś ich w końcu okradną. Wchodząc do domu usłyszeliśmy krzyki jakiejś dziewczyny.
- Louis!!! Rusz swoje cztery litery i znajdź tego pilota! To ty go zgubiłeś!
Poznałam, że to głos Eleanor. Po chwili inna dziewczyna się roześmiała. Był to śmiech Danielle. Nie zdążyłam zdjąć nawet kurtki jak znowu ktoś zaczął się wydzierać na cały dom.
- Cher!!! Skarbie przyniesiesz mi coś do jedzenia!? – wrzasnął Niall
- Czyli są wszystkie dziewczyny.– pomyślałam
- Niall! Jeśli tak bardzo chcesz coś do jedzenia to chodź tutaj. Mamy przecież film oglądać. Oczywiście jeśli „inteligentny” Louis odnajdzie pilota – odpowiedziała Cher – Co to za pomysł grać w siatkówkę pilotem od telewizora?
Z Harrym ledwo powstrzymywaliśmy się od wybuchnięcia śmiechem, ale na razie staliśmy cicho słuchając co się dalej wydarzy. Po wypowiedzi Cher usłyszałam śmiech Zayna.
- A ty Zayn co się śmiejesz? W końcu to ty z Louisem graliście w tą siatkę. – powiedziała Daniell Najwyraźniej już zirytowana zachowaniem chłopaków.
Wtedy już nie wytrzymaliśmy i razem z Loczkiem zaczęliśmy się śmiać na cały głos. Po chwili podbiegła do nas dziewczyna Louisa. Kiedy nas zobaczyła rzuciła się nam na szyję.
- Amelia, Harry w końcu wróciliście! – krzyknęła Eleanor – Ludzie chodźcie tutaj Amelia z Harrym wróciła.– zawołała wszystkich
Po chwili obok nas pojawili się wszyscy chłopcy z 1D oraz Daniell i Cher. Po przywitaniu, poszliśmy do salonu. Kiedy Louis w końcu odnalazł pilota, zaczęliśmy oglądać jakiś film. Po pewniej chwili wymieniliśmy z Harrym porozumiewawcze spojrzenia. Musieliśmy powiedzieć wszystkim, że jesteśmy parą. Loczek zauważył, że ja przez swoją nieśmiałość tego nie powiem więc zaczął:
-My z Amelią chcielibyśmy coś powiedzieć.
Wszyscy skupili wzrok na Harrym i na mnie.
-  Więc – wziął głęboki oddech – my i Amelia jesteśmy parą.
Wszyscy otworzyli szeroko oczy ze zdziwienia. Po chwili jednak rzucili się na nas z gratulacjami.
- Spodziewałam się tego, że w końcu będziecie razem. Dlatego właśnie poznałam cię z Harrym i resztą. Nathan nigdy na ciebie nie zasługiwał, a Harry jest stworzony dla ciebie. – powiedziała Eleanor mocno mnie przytulając.
 Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu filmów i na wygłupach. Uwielbiam z nimi spędzać czas. Teraz wiem, że to są moi prawdziwy i niezastąpieni przyjaciele. A Harry? Cały czas zakochuję się w nim coraz bardziej, teraz wiem, że związek z Nathanem to był duży błąd. 
_________________________
No i mamy 15 rozdział. Bardzo was przepraszamy, że tak długo go nie dodawałyśmy, ale obie byłyśmy na majówce w innych miejscowościach i nie miałyśmy kiedy go napisać. Kolejny rozdział dodamy jak będzie przynajmniej 6 komentarzy. Pozdrawiamy Monika i Kinga. :)

środa, 2 maja 2012

Rozdział 14


Rano obudziłam się wtulona w Harrego. Nie chciałam go budzić więc postanowiłam przespać się jeszcze. Leżałam i próbowałam zasnąć lecz jakoś mi to nie wychodziło. Po jakiś 30 minutach leżenia stwierdziłam że to bez sensu. Próbowałam jakoś zdjąć rękę Harrego ze mnie tak aby się nie obudził. Przez to że jestem taką ciamajdą Harry obrazu się obudził.
-Chciałaś mi uciec kochanie? - zapytał zaspanym głosem.
-Nie po prostu spałeś tak słodko i ja nie chciałam cię budzić i ja...- zaczęłam się tłumaczyć sama nie wiem dlaczego.
-Amelia kochanie nie musisz mi się tłumaczyć. Przecież ja sobie tylko żartowałem.
-No to sobie tak nie żartuj. Ja wszystko biorę na serio. Nie odróżniam sarkazmu, kłamstwa od prawdy.
-No i znów się tłumaczysz.- nie wiedziałam co powiedzieć Pewnie znów zaczęła bym się tłumaczyć. Pocałowałam Harrego namiętnie w usta po czym wstałam z łóżka. Nie udało mi się to ponieważ Harry złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie namiętnie całując. Uśmiechałam się przez pocałunek. Po chwili oderwałam się od Harrego.
-Harry muszę się iść ubrać. - powiedziałam wyrywając się z jego uścisku.
-No ale jest jeszcze wcześnie. Gemma pewnie jeszcze śpi wiec ci nie pożyczy ubrania. - powiedział patrząc na mnie tymi pięknymi zielonymi owczymi.
-Harry według ciebie godzina 11.00 to jest wcześnie?
-No a co? Uwierz mi Gemma jest wielkim śpiochem.
-No to zaraz się przekonamy. Idę do niej. - powiedziałam wychodząc z pokoju. Pokierowałam się do pokoju Gemmy. Podeszłam do drzwi i zapukałam.
-Proszę- odezwała się Gemma po drugiej stronie drzwi. Nacisnęłam na klamkę i weszłam do pokoju.
- Gemma pożyczysz mi może jakieś ubrania? Bo wiesz nie planowałam zostawać na noc i nie wzięłam ze sobą nic na przebranie.
-No jasne bierz co chcesz. - powiedziała wskazując ręką na szafki z ubraniami. - Ty też jesteś takim śpiochem jak mój braciszek?
-Nie ja się obudziłam już dawno ale leżałam. Tak w ogóle Harry powiedział mi że jesteś wielkim śpiochem. 
-No kłamczuch z Hazzy. Od kiedy pamiętam nie potrafiłam długo spać.
-Dobra ja sobie coś wybiorę i pójdę się umyję. - powiedziałam wybierając z szafki. Beżowe spodnie i białą zwiewną bluzkę.
-No to idź bo Harry długo bez ciebie nie wytrzyma. - wzięłam ubrania i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Pokierowałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Kiedy już się myłam uświadomiłam sobie że nie zamknęłam drzwi na klucz. Obawiałam się że ktoś mi wejdzie do łazienki. Nagle do łazienki ktoś zapukał.
-Zajęte. - krzyknęłam głośno.
-Kochanie mogę wejść? - muszę umyć zęby.
-Harry nie wchodź. Ja za pięć minut zwolnię łazienkę.
-Wstydzisz się mnie?
-No wiesz jestem z tobą od wczoraj wieczora powiedziałam owijając się ręcznikiem.
-No ale cóż z tego.
-No dobrze możesz wejść. - powiedziałam do Loczka przez zamknięte drzwi. Hazza natychmiast wszedł do łazienki. Podszedł do mnie a ja się odsunęłam krok do tyłu.
-Ej nie musisz się mnie bać. Przecież ci nic nie zrobię chciałem cię tylko pocałować. - to dziwne wstydzę się własnego chłopaka. Co prawda jesteśmy razem od wczoraj więc chyba mam do tego prawo.
- Myjesz te zęby czy nie? - zapytałam Harrego.
-Nie. Chciałem cię tylko pocałować. - powiedział po czym pocałował mnie namiętnie w usta. -Czekam na dole. - powiedział i wyszedł z łazienki zamykając za sobą drzwi. Ubrałam się, wysuszyłam włosy i pomalowałam się delikatnie. Zeszłam na dół gdzie czekało już na mnie pyszne śniadanie.Zjadłam je w towarzystwie Loczka. Po skończonym posiłku udaliśmy na górę do jego pokoju.
-Idziemy się gdzieś przejść? - zapytała znudzony Harry.
-Wiesz pokazałeś mi już większość tego miasteczka.
-Hmmm...- zamyślił się.-Może chcesz poznać moich znajomych?
-No spoko. Czemu nie.
-No to ja do niech zadzwonię. Dawno się z nimi nie widziałem. - powiedział Hazza wybierając w telefonie pierwszy numer.
- Cześć stary... No tak minęło trochę czasu....Chcesz się dziś spotkać?....No tak, chciałem wam kogoś przedstawić...Dobra do zobaczenia.- powiedział Harold wciskając czerwoną słuchawkę. Wykonał jeszcze kilka takich podobnych połączeń. Byliśmy umówieni z resztą na gdzie piętnastej a jest za dziesięć czternasta więc musiałam się pośpieszyć aby się przygotować. Kiedy już byliśmy gotowi wyszliśmy z domu w kierunku umówionego miejsca czyli pizzerii. Kiedy doszliśmy okazało się że jesteśmy ostatni bo wszyscy już na nas czekali.
-Siemaaaa!- krzyknął jakiś chłopak rzucając się na Harrego. Ogólnie umówiliśmy się tutaj z piątką osób. Z dwoma dziewczynami i trzema chłopakami.
-Jay wiem że się długo nie widzieliśmy ale odkleisz się ode mnie? - zapytał Loczek wyrywając się z ucisku chłopaka.
-Oj przepraszam. - powiedział chłopak odklejając się od mojego chłopaka.
-Kto to ? - zapytał jakaś dziewczyna wskazując na mnie. Wydawała się miła.
-Otóż to jest Amelia, moja dziewczyna.
-Ooooo Harry ładną dziewczynę sobie znalazłeś- rzucił jakiś chłopak siedzący przy stoliku.
-Oj tak Amelia to najśliczniejsza dziewczyna jaką znam- powiedział Loczek na co ja się zarumieniłam.
- Może przedstawisz mi swoich znajomych ? - zapytałam Harrego.
-A taak poznaj Jaya, Maxa, Nicka, Belle i Emilly. - powiedział Hazza pokazując na każdego.
-Cześć jestem Amelia.- powiedziałam cicho. Jak już wcześniej mówiłam nie jestem otwarta na nowe znajomości. Wszyscy przywitali się ze mną. Siedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy się zastanawiać jaką pizzę zamawiamy. Po długim czasie kłótni zdecydowaliśmy się i zamówiliśmy. Okazało się że Harry ma naprawdę fajnych znajomych. Po zjedzeniu pizzy poszliśmy na ten sam plac zabaw na którym byłam wczoraj z Hazzą. Bawiliśmy się jak dzieci a Jay nawet zarwał jedną huśtawkę. Próbował ją jakoś naprawić ale coś mu nie wychodziło. Zbliżała się już godzina osiemnasta więc postanowiliśmy z Harrym już wracać do domu bo Harry obiecał chłopakom że wróci do domu jeszcze dzisiaj. Co prawda jak będziemy w Londynie będzie już późno bo nie wydaje mi się aby mama Harrego nas wcześnie wypuściła. Pożegnaliśmy się niechętnie z resztą. Bardzo ich polubiłam. Dziewczyny okazały się naprawdę fajne. Wymieniłam się z nimi wszystkimi numerami obiecując że będę utrzymywała z nimi kontakt. Ruszyliśmy z Harrym w stronę do domu. Przyszliśmy do domu i zostaliśmy przywitani pyszną kolacją.
-Harry zostaniecie jeszcze dzisiaj na noc? -zapytała Gemma.
-Niestety ale zaraz musimy wracać do Londynu.
-Dlaczego ? - zapytała mama Harrego.
-Amelia nie ma ze sobą ubrań. A po za tym obiecałem chłopakom że jeszcze dziś się pojawię w domu.
-Ale odwiedzicie nas jeszcze? - zapytała Gemma?
-Oczywiście. - zapewniłam ich wszystkich. Dochodziła godzina dwudziesta. Postanowiliśmy z Harrym już wracać żeby w miarę wcześnie być w Londynie. Poszliśmy na górę. Gemma powiedziała abym zachowała ubrania że oddam je jej kiedy indziej. Wzięliśmy ze sobą wszystkie życzy jakie dostaliśmy od mamy Harrego i pożegnaliśmy się ze wszystkimi po czym ruszyliśmy samochodem do Londynu.

_________________________
No witamy wszystkich. Mnie się ten rozdział osobiście wcale nie podoba ale to nie ja tutaj jestem od oceniania tylko wy. :) Więc piszcie jak wam się podoba ten rozdział. Następny rozdział będzie pod warunkiem że będzie 5 komentarzy. Pozdrawiamy Monika i Kinga.
PS. Z góry przepraszam za błędy. :) Nie wiemy kiedy będzie następny rozdział bo obie wyjeżdżamy i wracamy w niedzielę więc nie obiecujemy że rozdział się pojawi szybko.  

niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 13


Stanęłam przed drzwiami sparaliżowana. Bardzo się bałam co pomyśli o mnie rodzina Harrego. Mój chłopak widząc, że się denerwuje złapał mnie za rękę i szepnął do ucha:
- Spokojnie. Moja rodzina na pewno cię polubi. – uśmiechnęłam się do niego jednak jego słowa nie pomogły mi.
Hazza zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Po chwili w drzwiach pojawiła się kobieta uśmiechając się szeroko. Poznałam, że to mama Harrego - Anne. Wyglądała na bardzo sympatyczną osobę. Kiedy nas zobaczyła uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Harry skarbie jak ja się za tobą stęskniłam. – powiedziała przytulając mocno syna.
Po chwili popatrzała na mnie i ku mojemu zdziwieniu przytuliła mnie do siebie i powiedziała:
- Nawet nie wiesz jak się cieszę Amelio, że mój syn znalazł sobie tak wspaniałą dziewczynę jak ty. – zdziwiłam się trochę skąd mama Harrego o mnie wiedziała – Za każdym razem, gdy do mnie dzwonił opowiadał mi o tobie. Domyślałam się, że Harry się w tobie zakochał, ale on mówił, że jesteście tylko przyjaciółmi. Mam nadzieję, że jesteś taka jak cię mój syn opisał. – zaśmiałam się.
Popatrzyłam na Harrego zrobił się cały czerwony. Kiedy Anne w końcu mnie puściła, weszliśmy do środka domu. Dom był naprawdę śliczny i przytulny. Mama Hazzy pokazała nam, żebyśmy siedli przy stoliku w salonie, a sama poszła do jakiegoś pokoju. Po chwili wróciła razem z dziewczyną na oko 20 letnią oraz z mężczyzną. Dziewczyna do mnie podeszła i tak jak matka Hazzy mnie przytuliła.
- Jestem Gemma siostra Harrego . A ty jesteś….? – zapytała
- To moja dziewczyna - Amelia. – odpowiedział Harry przytulając mnie.
Dziewczyna popatrzyła na Harrego zabójczym wzrokiem.
- Dlaczego mi nic nie mówiłeś, że masz dziewczynę!? -  krzyknęła śmiejąc się.
- Dopiero dzisiaj poprosił ją o chodzenie. – odpowiedziała za Harrego jego mama.
- Czyli ty też widziałaś? Dlaczego ja nigdy nic nie wiem. – Gemma usiadła na krześle zrezygnowana.
Po chwili jak się już siostra Loczka uspokoiła podszedł do mnie mężczyzna. Przedstawił mi się jako mąż Anne i przybrany ojciec Hazzy. Anne przyniosła nam na kolację przeróżne, przepyszne kanapki. Kiedy jedliśmy cały czas spoglądałam na Loczka. Wspaniale się czuł w towarzystwie rodziny. Nie dziwie mu się ma wspaniałą rodzinkę. Jego mama Anne jest jedną z najbardziej otwartych i przyjacielskich osób jakie kiedykolwiek poznałam. Ojczym Harrego również jest bardzo miłą osobą. Bardzo polubiłam Gemmę. Mimo, że wydaje się być trochę roztargniona jest tak samo jak jej matka bardzo otwartą osobą. Od razu znalazłyśmy wspólny język. Rozmawiałyśmy o przeróżnych sprawach. Nie brakowało nam tematów do rozmów.
- Nie no ja się zaczynam robić zazdrosny. – skierował te słowa Harry do mnie mając na myśli już kilkogodzinne rozmowy na temat jakiegoś serialu.
Roześmiałyśmy się tylko i dalej kontynuowałyśmy naszą rozmowę. Wkurzony Loczek dalej nie dawał za wygraną. Podniósł mnie z krzesełka i przerzucił sobie przez ramię. Zaczęłam krzyczeć żeby mnie odstawił, ale on nie zwracał uwagi na moje wrzaski oraz śmiechy swoich rodziców i siostry. Odstawił mnie dopiero w kuchni. Pocałował mnie czule w usta. Ja jednak nie odwzajemniłam pocałunku i stałam ze skrzyżowanymi  rękami udając obrażoną.
- Oj nie przesadzaj Amelia. Miałem już dosyć tego, że w ogóle ze mną nie rozmawiasz więc musiałem coś zrobić. – nic się nie odezwałam – Może upieczemy ciasto? – powiedział patrząc się na mnie jak kot ze Shreka.
Nie wytrzymałam tego jego wzroku i w końcu zrezygnowana powiedziałam:
- Jasne, ale ja nie umiem zbytnio piec ciast.
- Oj nie przejmuj się nauczę cię – powiedział mój książę wyjmując składniki potrzebne do upieczenia ciasta.
Harry ubrał na siebie biały fartuszek oraz włożył na głowę czapkę kucharską. Mimo wolnie zaczęłam się śmiać. On tylko popatrzał się na mnie wzrokiem zabójcy i zaczął robić ciasto. Moja rola polegała tylko na podawaniu mu potrzebnych składników co po chwili mnie znudziło. Zaczęłam więc znudzona rozglądać się po kuchni. Po chwili Harry poprosił mnie o przyniesienie mąki. Podeszłam więc do miski w której była ona nasypana. Wzięłam ją do rąk i skierowałam się w stronę Harrego. Niestety z moim szczęściem musiałam się potknąć i mąka wylądowała na włosach i ogólnie na całym Harrym. Chłopak zdenerwowany podszedł do mnie i mąkę ze swoich włosów wytrzepał na mnie tak, że po chwili oboje byliśmy cali w mące. Tak oto zaczęła się prawdziwa woja na mąkę. Po około 10 minutach cała kuchnia była biała od mąki. Zrozumieliśmy, że z ciasta będą nici, bo zużyliśmy najważniejszy składnik. Usłyszeliśmy kroki. Szybko zaczęliśmy sprzątać kuchnie tak aby nikt nie zauważył, że coś się tutaj wydarzyło. Ku naszemu zdziwieniu zrobiliśmy to nadzwyczajnie szybko. Po chwili w wejściu do kuchni ukazała się mama Harolda. Patrząc na nas zaczęła się śmiać.
- Moje dzieci drogie. Co tu się stało? – powiedziała śmiejąc się jeszcze głośniej
- My yyyy… - nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
-  No dobrze już się nie tłumaczcie. Szybko idźcie się umyć i przebrać. Amelio – zwróciła się do mnie – Idź do Gemmy ona ci powinna pożyczyć jakieś ubranie.- powiedziała i zaczęła mi tłumaczyć gdzie jest pokój siostry Hazzy.
Skierowałam się więc do pokoju Gemmy. Dziewczyna gdy mnie zobaczyła dostała nagłego ataku głupawki, ale pożyczyła mi coś do przebrania się. Umyłam się i poszłam do salonu. Siedział tam już Loczek, który zdążył się umyć przede mną. Usiadłam mu na kolanach i pocałowałam. Zaczęliśmy oglądać jakąś głupią komedię. Po chwili dołączyli do nas rodzice oraz siostra Harrego. Kiedy film się skończył Anne powiedziała:
- Amelio, Harry wy tutaj zostajecie na noc? Bo jest już bardzo późno więc was samych nie puszczę.
- No chyba tak, ale nie mam pojęcia gdzie mogłabym spać. – odpowiedziałam nieśmiało
- Sama też o tym nie pomyślałam. Wychodzi na to, że będziecie musieli spać z Harrym w jednym łóżku. – odpowiedziała puszczając oko do syna
Harry uśmiechnął się, a ja otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.
- Ale…. Ale ja nie ma piżamy i…. – zaczęłam się wykręcać.
Trochę dziwnie mi było spać w jednym łóżku z chłopakiem. Zazwyczaj jedynym moim towarzyszem była moja poduszka lub jakiś miś.
- Spokojnie ja ci chętnie pożyczę jakąś piżamę.– wtrąciła się Gemma
- No dobrze. – odpowiedziałam
Mama Harrego poszła więc do pokoju syna i wyjęła drugą poduszkę. Po chwili przyszłam razem z Harrym do pokoju. Chłopak znowu wziął mnie na ręce położył na łóżku. Sam położył się obok mnie. Mocno mnie przytulił i pocałował w czoło. Mama Loczka uśmiechnęła się do nas wychodząc z pokoju. Położyłam się na torsie Hazzy. On znowu pocałował mnie w czoło i zaczął się bawić moimi włosami. Po chwili usnęłam.
_________________________
No i mamy 13 rozdział. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam internetu. Następny rozdział dodamy jak będą przynajmniej 4 komentarze. Do następnego. Pozdrawiamy Monika i Kinga. :)

środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 12


Z perspektywy Harrego.

Gdy wyszedłem od Amelii nie poszedłem prosto do domu. Chciałem przemyśleć sobie wszystko więc poszedłem do parku. Pomimo tego ile złych rzeczy mnie tam spotkało lubię tam chodzić. Tam naprawdę mogę się wyciszyć i przemyśleć sobie wszystko. W mojej głowie panował chaos. Co mam jej powiedzieć? Czy ja ją naprawdę kocham? Czy ona też coś do mnie czuje? Te i inne pytania nie dawały mi spokoju. Dochodziła godzina 22:00 a ja nadal byłem w parku. Wiedziałem że bardzo kocham Amelię i muszę jej o tym powiedzieć. Postanowiłem już wracać do domu żeby chłopaki się nie martwili. Szedłem wolno i przed 22:30 byłem już w domu. Wszedłem do domu i od razu zostałem zasypany pytaniami.
-Harry gdzie ty się podziewałeś cały dzień? -zapytał troskliwie Lou.
-Byłem u Amelii.
-Cały dzień?- zapytał Niall.
-Emm nie byłem u niej do 16 a potem poszedłem do parku przemyśleć sobie kilka rzeczy.
-To dużo miałeś do obmyślenia- odezwał się Zayn.
-Chłopaki dajcie mu spokój.On teraz potrzebuje spokoju. - wstawił się za mną Liam.
-Dzięki Liam- powiedziałem i poszedłem do kuchni coś zjeść. Po chwili siedział już koło mnie Niall.
-A co ci się stało że masz opatrunek na głowie?
-Eeeem uderzyłem się o stolik u Amelii.
-To co wy tam robiliście?- zapytał poruszając śmiesznie brwiami.
-Niall daj spokój jestem zmęczony. - opowiedziałem i poszedłem z jedzeniem na górę do swojego pokoju. Siedziałem przed komputerem i przeglądałem twittera jedząc przygotowane wcześniej kanapki. Nagle zauważyłem posta Amelii


 " Jeszcze nigdy się tak nie zakochałam"

Kiedy to zobaczyłem aż zakrztusiłem się kanapką. Nie wiem czemu ale od razu  pomyślałem że to o mnie. Przecież nie całowała by mnie bez powodu. Pytania jakie dręczyły mnie w parku znów ujawniły się w mojej głowie.Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi.
-Proszę. - powiedziałem.
-Hej Harry chciałem się ciebie zapytać czy nie chcesz może o czymś pogadać?- zapytał Liam siadając na moim łóżku.
-Wiesz jest taka jedna sprawa z którą sobie nie radzę. - powiedziałem siadając obok niego.
-Mów co cię dręczy.
- A więc...- zacząłem lecz nie mogłem do kończyć bo do mojego pokoju wparował Zayn.
-Harry ratuj mnie skończył mi się lakier do włosów.masz może pożyczyć? - zapytał na co Liam zaczął się śmiać. Wstałem podałem mu lakier i wywaliłem go za drzwi. Z powrotem zająłem miejsce koło Liama i zacząłem mu opowiadać całą tą sytuację z bójką, z pocałunkiem i z tym postem Amelii.
-Harry coś czuję że Amelia jest w tobie nieźle zakochana. Życzę wam szczęścia.
-To znaczy że mam jej powiedzieć co do niej czuje?- zapytałem patrząc na Liama wielkimi oczami.
-Tak. Harry przecież ty ją kochasz ona kocha ciebie. Nathan już wie że niby jesteście razem wiec co wam stoi na drodze do szczęścia?
-Nie wiem ja się po prostu boję.Cały czas czuję lęk przed tym że Amelia mnie odrzuci i nasz przyjaźń nie będzie już taka jak dawniej.
-Harry jutro organizujesz jakąś kolację, piknik nie wiem co i wyznajesz Amelii swoja miłość bo jak nie to ja jej powiem co do niej czujesz a tego byś chyba nie chciał.
-No dobrze. Dziękuję ci Liam za pomoc.
-Nie ma za co. Aha i jakbyś potrzebował pomocy w przygotowaniu randki to pamiętaj że masz przyjaciół którzy ci chętnie pomogą. -Powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Podszedłem jeszcze na chwilę do laptopa i napisałem.
  


"Właśnie podjąłem bardzo ważną decyzję w moim życiu"

Zamknąłem laptopa i poszedłem pod prysznic. Po wyjściu z łazienki położyłem się spać.

Z perspektywy Amelii.

Obudziłam się o 2:00 w nocy.Na łóżku obok mnie leżał laptop a ja byłam w ubraniach. Wstałam z łóżka wzięłam ręcznik, piżamę, inne potrzebne żeczy i poszłam wziąć prysznic. Po 30 minutach znów leżałam na łóżku. Nie mogłam spać, chyba po prostu się już wyspałam. Leżałam i zadręczałam się myślami typu co Harry sobie teraz o mnie myśli? Czy gniewa się na mnie że go pocałowałam? Nie wiedziałam co mam robić. Doszłam do wniosku że to bez sensu trzymać w tajemnicy swoje uczucia do innej osoby. Postanowiłam że powiem Hazzie co do niego czuję. Jeszcze nie wiem kiedy ale powiem mu to bez względu na to czy to popsuje naszą przyjaźń. Wierciłam się na łóżku próbując ponownie zasnąć. Bez skutku. Wzięłam z biurka laptopa i usiadłam na łóżku opierając plecy o ścianę. Zaczęłam przeglądać twittera.W oczy rzucił mi się post Harrego.

"Właśnie podjąłem bardzo ważną decyzję w moim życiu"

Zaczęłam się zastanawiać o co mogło chodzić Harremu. Teraz to wiedziałam ze już na pewno nie usnę. Zeszłam schodami na dół do kuchni. Zrobiłam sobie jakieś zioła na sen, wypiłam je i  z powrotem poszłam na górę. Położyłam się na łóżko, do uszu włożyłam słuchawki i włączyłam moją ulubioną piosenkę. Zanim się zorientowałam zasnęłam. Około godziny 7 zadzwonił mój telefon. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam zaspanym głosem.
-Halooooo.
-Oj Amelia przepraszam obudziłem cię.
-No można to tak ująć. O co chodzi Harry?
-Słuchaj zabieram cię dziś na wycieczkę.
-No ale dokąd?- zapytałam dalej zaspanym głosem.
-Niespodzianka. Bądź gotowa o 10.
-A jak mam się ubrać.
-No normalnie.Nie jedziemy na żadne przyjecie ani nic.
-No to dobrze. Będę czekała. Papa kochanie.
-Kochanie?– zapytał zdziwiony Loczek.
-Oj Harry ja jeszcze śpię.Nie wiem czemu to powiedziałam. - opowiedziałam zawstydzona.
-Ale mi to nie przeszkadza. Kochanie.- powiedział. Chciałam mu coś jeszcze  powiedzieć ale nie zdążyłam bo się rozłączył.Wiedziałam że już na pewno nie zasnę więc poszłam wziąć prysznic.


Z perspektywy Harrego.

W nocy nie zbyt mogłem spać ponieważ myślałem o tym jak zorganizować randkę z Amelią. Wymyśliłem że zabiorę ją do mojego rodzinnego miasta Cheshire. I oprowadzę ją po okolicy szlakiem mojego dzieciństwa. Czyli zaprowadzę ja w miejsca gdzie lubiłem przebywać z przyjaciółmi, kiedy miałem zły dzień i wiele innych miejsc. Postanowiłem że na koniec zaprowadzę ją do mojego domku na drzewie i tam wyznam jej miłość. Zadzwoniłem do mamy aby o wszystkim jej powiedzieć. 
-Cześć mamo.
-Oo Harry nareszcie się odezwałeś. Co u ciebie słychać?
-Będę dziś w Cheshire.
-Naprawdę? Jak się cieszę.
-Tak ale mam do ciebie prośbę.
-Słucham?
-Chodzi o to że przyjadę tam z dziewczyną na której bardzo mi zależy.Oprowadzę ja po okolicy a na koniec w moim domku na drzewie z dzieciństwa chce wyznać jej miłość. A moja prośba do ciebie jest taka abyś troszkę posprzątała w domu i przyozdobiła go ładnie kwiatami i malutkimi świeczkami.
-Harry to świetny pomysł. Co to za dziewczyna przedstawisz ją nam?
-Hmm jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to możemy potem wejść do was na kolację co ty na to?
-Jestem jak najbardziej za.
-Dziękuję mamo będziemy w kontakcie. - powiedziałem i się rozłączyłem.

Z perspektywy Amelii

Jak wyszłam z łazienki było po 8.00. Dzisiaj ubrałam się na luzie. Tak jak mówił mi Harry. Zeszłam na dół w celu zrobienia sobie śniadania. Moje śniadanie to czekoladowe płatki z mlekiem. Po skończonym posiłku udałam się do salonu i włączyłam telewizor. Przełączałam programy zatrzymałam i zostawiłam ta programie plotkarskim. Reporterka mówiła o zerwaniu moim i Nathana. Nie chciałam tego więcej słuchać więc wyłączyłam telewizor i poszłam na górę. Włączyłam twittera i zaczęłam przeglądać nowe posty. Harry udostępnił posta na mojej tablicy.
"Coś czuję że dziś będziemy mieć fajny dzień"

Odpisałam mu :

"Mam taką nadzieje. Kochanie. Haha"

Popisałam z różnymi dziewczynami i usłyszałam dzwonek do drzwi spojrzałam na zegarek okazało się że jest już po 10.00.Pobiegłam na dół otworzyłam drzwi witając się z Harry.
-Cześć Harry wejdź.
-Cześć kochanie. - przywitał się a ja zaczęłam się śmiać. -To co jedziemy?
-Jasne tylko pójdę po torebkę i założę buty.
-Pobiegłam schodami na górę wzięłam torbę i zeszłam z powrotem na dół i założyłam buty.
-Jestem gotowa ! - krzyknęłam do Hazzy.
-No to chodźmy. - wyszliśmy i zamknęłam drzwi na klucz.

Jechaliśmy już pół godziny.
-Harry gdzie ty mnie wieziesz? - zapytałam.
-Kochanie powiedziałem ci że to niespodzianka.
-Arghhh nie mów do mnie kochanie. - powiedziałam ale tak naprawdę mi się podobało jak tak do mnie mówi.No ale to trochę dziwne jak przyjaciel mówi do ciebie kochanie.
-Dobrze, kochanie. Prześpij się może za 30 minut powinniśmy być na miejscu.
Posłuchałam się Hazzy i postanowiłam się przespać.

-Amelia kochanie obudź się jesteśmy na miejscu.
-Mhmm tak kotku zeszczę pięć minut.
-Ooo Amelia podoba mi się to. - z początku nie wiedziałam o co chodzi Harremu ale potem się zorientowałam że znów powiedziałam do Hazzy coś nieodpowiedniego.
-Harry strasznie cię przepraszam ale często budził minę Nathan i przyzwyczaiłam się.
-Ale naprawdę nic się nie dzieje.
Harry otworzył mi drzwi i wysiadłam.Nie miałam pojęcia gdzie się znajduję.
-Hazza gdzie my jesteśmy?
-Jesteśmy w Cheshire to moje miasto rodzinne.
-Nie mów mi że chcesz mnie zaprowadzić do swojego domu. - powiedziałam z przerażeniem.
-Tak zaprowadzę cię do mojej mamy która cię pożre.
-Haha Harry bardzo zabawne. A tak na serio to po co mnie tu przywiozłeś?
-No po prostu chciałem ci pokazać moje ulubione miejsca z dzieciństwa.
-No dobrze a więc chodźmy. Gdzie najpierw?
-Hmmm. Moja pierwsza szkoła. - powiedział ruszyliśmy. Szliśmy spacerem rozmawiając o wielu rzeczach. Po pięciu minutach doszliśmy na miejsce. Jakaś miła pani nawet wpuściła nas do środka budynku. Widziałam że Hazza jest w spaniałym humorze. To fajnie tak powspominać. Następnym punktem był plac zabaw nieopodal szkoły. Kiedy doszliśmy huśtaliśmy się na huśtawkach. Harry podczas naszego spaceru ciągle do kogoś pisał sms'y. Ciekawiło mnie to z kim tak smsuje ale on nie chciał mi powiedzieć. Dochodziła godzina 18.00.
-A teraz szczytowy punkt wycieczki. - powiedział i pociągnął mnie za rękę.
-Gdzie idziemy? - zapytałam Harrego.
-Niespodzianka. - powiedział na co ja tylko przewróciłam oczami. - Kotku nie denerwuj się.

Szliśmy aż doszliśmy pod jakiś dom. Stwierdziłam że to dom rodzinny Hazzy.
-Czyżby kolacja z twoją rodziną? - zapytałam.
-Tak, ale najpierw idziemy dom mojego starego domku na drzewie.
-Po co? Jestem zmęczona.Nie możesz mi go pokazać po kolacji?
-Nie muszę teraz.
-No dobrze to chodźmy.- opowiedziałam ze zmęczeniem w głosie.
Weszliśmy po drabinie na górę.Loczek wszedł pierwszy a ja zaraz za nim. To co zobaczyłam było przepiękne. Wszędzie były kwiaty i malutkie świeczki.
-Harry co to ? Po co to wszystko?- zapytałam zdziwiona.
-Amelia to wszystko dla ciebie.
-Ale nie musiałeś. Przecież chciałeś mi tylko pokazać domek.
-Amelia jaa... jaa....muszę .ci....ci- jąkał się Loczek.
-No mów Harry o co chodzi.
-Kocham Cię.Od kiedy po raz pierwszy raz cię zobaczyłem wtedy u nas na kolacji poczułem do ciebie wielką sympatię. Kiedy leżałaś w śpiączce cały czas przy tobie byłem. Zbliżyłem się do ciebie. - powiedział Loczek i spuścił głowę.
-Harry ja też cię kocham. Na prawdę zbliżyłam się do ciebie. Ale bałam ci się tego powiedzieć bo myślałam że ty nie czujesz tego samego do mnie i że nasza przyjaźń się rozpadnie.
-Bałem się tego samego co ty ale teraz wiem że warto było zaryzykować. Kocham cię Amelia.
-Ja ciebie...- nie skończyłam ponieważ Hazza wpił się w moje usta namiętnie mnie całując.- też. - dokończyłam to co chciałam powiedzieć i tym razem ja go pocałowałam.
-Teraz już rozumiesz dlaczego chciałem najpierw przyjść tutaj a potem dopiero na kolację.
-Czyli chcesz mnie przedstawić swojej rodzinie jako swoją dziewczynę? - zapytałam jakby to nie było oczywiste.
-Tak. Choć kotku. - powiedział i złapał mnie za rękę. - mogę tak do ciebie mówić prawda? - zapytał a ja opowiedziałam całując go w usta.- To chyba znaczy tak.
Wyszliśmy z domku gasząc małe świeczuszki. Razem z Harrym udaliśmy się do jego domu na kolację.

____________________________________
Tadaaaam no i mamy 12 rozdział. Jest on o dziwo długi ale chciałam w nim zmieścić wszystko. Myślałam nad tym czy nie podzielić go na części ale stwierdziłam że to bez sensu i że dodam jeden a długi. I jak cieszycie się z tego że Amelia i Hazza się zeszli? Jak zawsze bardzo was prosimy o komentarze pod ostatnim rozdziałem były zaledwie dwa. Stawiamy warunek jak będą trzy komentarze będzie następny rozdział. Z rozdziału na rozdział liczba komentarzy będzie wzrastać. Do następnego. Pozdrawiamy Monia i Kinia.

PS. Z góry przepraszam  za błędy.